Jak #PCMR graczem konsolowym został

Jak #PCMR graczem konsolowym został

Jakieś dwa miesiące temu, uginając się pod naporem zorganizowanego nacisku społecznego, po 24 latach noszenia dumnie etykietki #PCMR, podczas chwilowego, aczkolwiek pożądanego zaćmienia, zamówiłam konsolę od niebieskich, zwaną Playstation 4. O tym, że zakup się udał świadczyć może, że ostatni wpis opublikowany w tym miejscu powstał jakieś 2 miesiące temu, magia poznawania nowej formy grania wciągnęła mnie bowiem na tyle, że dopiero uświadomiłam sobie, że upłynęło już tak dużo czasu. Ale zanim konsolę kupiłam targało mną wiele sprzecznych myśli, bo przecież chwilę temu sprzedałam PS3, która kurzyła się pod telewizorem przez ostatnie dwa lata.

Psychologia tłumu

Pierwsze myśli o zakupie pojawiły się oczywiście po tym, jak grono najbliższych znajomych nabyło PS4 – ciągłe opowiadanie o najnowszych ekskluzywnych tytułach nie irytowało dlatego, że tak bardzo na te gry czekałam, tylko dlatego, że wszyscy w nie grali, a ja mogłam o tym tylko posłuchać. Mimo, że w duszy od początku zdeklarowana jako #PCMR poczucie izolacji, z powodu braku konsoli i możliwości włączenia się w dyskusje wkurzał tym bardziej, że prawdę mówiąc nigdy na konsolowców jakoś szczególnie nie złorzeczyłam. Zawsze śmieszyły mnie bowiem wytarte argumentacje o ilościach fpsów, grafice czy innych tego typu niuansach, którymi przeważnie podpierają się internetowi bojownicy, chcący udowodnić wyższość platformy, na której oni sami grają. Jedynym argumentem przeciw stało się wspomnienie zaniedbanej PS3, która zupełnie nieużywana trafiła ostatecznie w bardziej troskliwe ręce. Ostateczną decyzję podjęłam w momencie, kiedy odkryłam, “konsolowego WoWa” – Destiny. Oczywiście jest to stwierdzenie mocno naciągane, ale gra ta wyniosła tyle fajnych elementów z najlepszej dla mnie gry jaka kiedykolwiek powstała, że mimo, iż pad + fpsy wciąż nie są dla mnie pasującym do siebie połączeniem, to był to ostateczny bodziec, który wbił przysłowiowego gwoździa do trumny mojego wolnego czasu i resztek snu. 

W co tu grać

Ogromną zaletą sytuacji, w której w ciągu ostatnich kilkunastu lat całkowicie ignorowałeś rynek gier konsolowych jest to, że w momencie kiedy wszyscy narzekają, iż nie ma już w co grać i wszystko już było, przed Tobą dziesiątki niesamowitych tytułów, których wstyd się przyznać jeszcze nie ograłeś, ale z drugiej strony – ileż to dobra przed Tobą! w tym momencie bardzo cieszę się, że kupiłam konsolę z 1TB dyskiem twardym i jeżeli ktoś z Was stoi przed decyzją zakupu, to polecam ten styl – dysk zapełnia się naprawdę błyskawicznie, a szczególnie wtedy kiedy jak ja, macie spore zaległości w ogrywaniu konsolowych tytułów. I tak, w tym momencie, mimo dramatów jakie przeżywałam na początku z obsługą pada, najwięcej gram w Destiny – pewnie dlatego, że wielu znajomych zaraziłam hypem na tę grę i jest w niej co razem robić, tylko troszkę mniej w Drive Club, który okazał się niesamowitą ścigałką z taką ilością contentu, że raczej nie ma szans bym przejeździła to do momentu wydania drugiej części tej gry. Sen z oczu spędza mi Bloodbrone, który z sesji na sesję coraz śmielej sprawdza granice mojej wytrzymałości i skuteczność działania litrów melisy. Poza tym rozgrzebane kilka tytułów takie jak Until Down, który niestety jeszcze mnie nie wkręcił, ale ciągle mam chęci dawać mu szansę, Battlefront, którego dawkuję sobie po kawałeczku, gdyż chwilowo mam przesyt strzelania, ale gra ze znajomymi przynosi mimo wszystko tony radości… i tak dalej. Trochę tego jest.

A jednak się polubiliśmy

Mimo tego, jakie katusze przeżywałam na samą myśl o tym, że wygodną i łatwą w obsłudze mysz wymienię na pada, to z Dualshockiem lubimy się już nieco bardziej. Ileż to frustracji przeżyłam próbując ogarnąć sterowanie, tak mało oczywiste dla kogoś, kto na konsoli nie grał w sumie wcale od czasów świetności Nintendo ES. W kilka godzin po zakupie konsoli zupełnie zniknęły wątpliwości, że nie będę jej używać, a strach przed padem topniał w miarę jego ogarniania. W Destiny (po wielu frustracjach, bo zaczynanie nauki sterowania padem od fpsa było dla mnie wyzwaniem) zakochałam się od pierwszego włączenia, a w momencie kiedy po wieczornej sesji CS:GO włączam konsolę, wygodnie rozsiadam się na kanapie i  odpalam grę, gorsza grafika, mniejsza ilość fpsów czy inne przytaczane wyższości mojego PCta nad PS4 zupełnie absolutnie i definitywnie nie mają dla mnie znaczenia dlatego, że w ogóle nie zwracam na nie uwagi. Przyjemność jaką wynoszę z gry jest dokładnie taka sama jak ta, która trzyma mnie od wielu lat przed ekranem mojego komputera. Niby oczywiste, a jednak takie zadziwiające – wszyscy jesteśmy ludźmi, którzy świetnie bawią się podczas grania, nie widzę więc potrzeby dzielenia nas na różne obozy i głoszenia wyższości jednego nad drugim.

Żeby za słodko nie było

Oczywistym jest, że tak jak każde urządzenie konsola ma także swoje wady, które czasem potrafią doprowadzić do irytacji niczym nie wyłączone automatyczne aktualizacje Windowsa. Po pierwsze – wiecznie zawieszające się bądź nie działające PlayStation Store, które dodatkowo ma jakiś dziwny problem z zakupami przez stronę internetową ale często także i z poziomu konsoli. Z tym problemem łączy się także dziwny bug z dodawaniem karty kredytowej przez stronę internetową jako formy płatności przy zakupie gier. Nie dalej, jak tydzień temu próbowałam pomóc Wojtkowi w zakupie gier właśnie przez stronę, bowiem Wojtek nie miał jeszcze konsoli, ale chciał skorzystać z aktualnie trwającej promocji. Przed dwa dni próbował dodać kartę do swojego konta przez stronę internetową i ciągle napotykał błędy – albo nieprawidłowe dane, albo brak możliwości uzupełnienia środków w portfelu. Po wygooglowaniu okazało się, że wielu ludzi ma z tym problem i trwa to naprawdę dosyć długo, bo podobne błędy opisywane są na forach w wątkach z 2013 roku. Próbowaliśmy naprawdę wielu magicznych rozwiązań i trików podsuwanych przez kolejne osoby które z tym problemem się uporały, ostatecznie zalogowałam się na swojej konsoli na profilu Wojtka, kupiłam gry i tak udało je się dodać do jego biblioteki. Trochę dziwię się, że ten problem wciąż dokucza graczom, zastanawiam się bowiem ilu ludzi zaniechało zakupów przez irytujące błędy czy brak możliwości połączenia się ze sklepem? Czyżby Sony nie zależało na tym by zarabiać pieniądze na sprzedaży gier poprzez wszelkie możliwe kanały? Mnie osobiście wydaje się to niedopuszczalne, ale też nie posiadam dostatecznej wiedzy czy problem jest na tyle skomplikowany by nie mógł być rozwiązany w stu procentach. W każdym razie istnieje.

Jeżeli włączacie konsolę codziennie to częste aktualizacje samego jej oprogramowania jak i gier, które posiadacie w bibliotece nie będą Wam przeszkadzały. Osobiście przyznam, że często zauważam, iż coś się w tle przed chwilą pobrało, także warto o tym pamiętać, by późniejsze większe porcje aktualizacji nie zabierały nam możliwości pogrania.

Ostatnim minusem jaki zauważyłam jest czas w jakim kontroler ulega rozładowaniu – dołączony kabel jest raczej zdecydowanie za krótki (może z 1,5m?) by grać podczas ładowania baterii, a długie sesje grania wymagają posiadania drugiego Dualshocka na wymianę. Ja już rozglądam się za stacją ładującą do kontrolerów, wydaje mi się, że to taki must have dla każdego kto preferuje dłuższe sesje grania.

Make fun not war!

Kilka dni temu obchodziliśmy Nowy Rok i wielu tworzyło jakieś podsumowania. Niewątpliwie zakup PlayStation 4 to dla mnie najlepszy mój zakup w 2015 roku, a nie wiem czy nie w ciągu kilku ostatnich lat (nie wliczając oczywiście PCta! ;D). Nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie sądziłam, że poszerzanie horyzontów growych sprawi mi tyle radości i wciągnie na tyle, że zaraz po cowieczornej sesji CS:GO z moją bandą, wyłączamy komputery i przesiadamy się na konsolę, bawiąc się równie świetnie, ale w bardziej adekwatnej już do pory dnia pozycji. Polecam wszystkim, których jednym argumentem są fpsy, grafika i coś tam jeszcze innego, by zechcieli przestać powtarzać co gdzieś im się o uszy obiło, a organoleptycznie sprawdzili czy granie na konsoli jest dla nich. Zawsze wydawało mi się bowiem, że gracze jako społeczność nieco napiętnowana przez zniekształcony wizerunek jaki przedstawiają o nas media, powinni trzymać się razem, bo stoimy po tej samej stronie barykady. I nie ważne czy grasz na blaszaku, konsoli czy w planszówki – jara nas ta sama forma rozrywki, więc cieszmy się nią zamiast szukać tego, co nas różni, czego sobie i Wam życzę :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ehhh… Muszę wreszcie ekipę do tego Destiny ogarnąć, Maeg też mnie tutaj molestuje o to. Może wreszcie da się pograć :D

No to zapraszamy do nas, nawet jak lvlujesz jeszcze to posiedzieć na imprezie przynajmniej :) Zbieramy ekipę na rajd z ludzi, którzy też jeszcze nie byli, żeby pochodzić razem i trochę powipować :) Jak coś to pisz!

Damy radę! Już 35 albo 36. lvl wbity, to rajdy już niebawem :D

MarekQ pisze:

Cześć
Ewelina grywasz na PS4 w multi? Na pierwszej fotce zauważyłem okładkę fify ale podejrzewam, że po prostu była w zestawie, a nie kupiłaś jej jako fanka :)

Cześć :) Fifę kupiłam osobno, ale rzeczywiście nie dla siebie, także nie pogramy :/ Szczerze – to generalnie dosyć mało gram na PS4, ostatnio szukam czasu na SF5 multi, uwielbiam DriveClub, sporo grałam w Destiny ale jakoś mi się znudzilo. Generalnie to nadal mocno PCMR :)

MarekQ pisze:

Ja bardzo lubię gry konsolowe, szczególnie te które mają oceny powyżej 85 /100 na serwisach recenzyjnych niezależnie od gatunki :)
super ujęłaś to co jest fajne w konsoli: że nawet chorując nie zmieniamy pozycji i to właśnie przyciąga masę graczy może nawet tylko to oraz exclusivy na PS4 dubbingowane otoczone ładną grafiką :)
Grałem kiedyś w Q3 mod CA i myślę, że podobnym maniakim byłem co Ty w CS :) ale do PC już nie wrócę a jak kiedyś będziesz grać w Driveclub lub inne gry lub zaczniesz przechodzić na bieskieską stronę mocy ;) to zapraszam do wspólnej gry PSNID: amplus_PL

MarekQ pisze:

niebieską*